JAKUB GAZUREK


Jakub Gazurek istnieje tylko w dokumentach. Dla ludzi z okolicy, to Kubek z Kurzyszowskiego - części Istebnej, w której przyszedł na świat. Wysoki, postawny mężczyzna o dobrym wejrzeniu.

Urodził się 1 stycznia 1935 roku w Istebnej, gdzie mieszka do dzisiaj. Od najmłodszych lat zdradzał plastyczny talent, dlatego też w latach 1947-1950 uczęszczał do szkółki prowadzonej przez znanego artystę Ludwika Konarzewskiego. Jak sam mówi, do malowania ciągnęło go od małego. Rysował, gdzie się dało. W szkole powszechnej cały zeszyt miał zarysowany żołnierzami austriackimi. Chodził do ogniska artystycznego. Tam uczył się podstawowych zasad malowania i rzeźbienia. Szybko zauważyli jego talent, chcieli skierować do szkoły rzeźbiarskiej w Zakopanem, ale nie było pieniędzy. Jego ojciec w 1942 roku zginął w obozie w Dachau. Matka była sama z trójką dzieci, było jej ciężko. W konsekwencji skończył szkołę zawodową i został malarzem pokojowym. Jednak w każdej wolnej chwili realizował swoje pasje.

Rzeźbi w drewnie, maluje na pilśni, płótnie i na szkle, nieobca jest mu grafika. Tworzy od kilkudziesięciu lat i jest twórc&ą znanym, ale przede wszystkim w regionie. W latach, gdy pracował zawodowo, malował i rzeźbił jedynie w wolnych chwilach, nie miał też czasu zabiegać o popularność. Nie uczestniczył w kiermaszach sztuki, rzadko brał udział w konkursach i wystawach. Dopiero po przejściu na emeryturę mógł w pełni zająć się tworzeniem, przygotowywaniem prac na prezentacje zbiorowe i indywidualne: w Istebnej, Wiśle, Katowicach, Siemianowicach Śląskich, w Żywcu, Bielsku-Białej, Cieszynie oraz kilka razy w Czechach i Słowacji. W 2003 roku udało mu się zrealizować jedno ze swoich największych marzeń - w odnowionej stajni otworzył autorską galerię: Góralską Izbę Jakuba Gazurka. Kiedyś trzymał tu konia. Teraz wysprzątał, pobielił ściany, strop, rozłożył dywan i wypełnił starą stajnię rzędami obrazów i lipowych rzeźb. Tak beskidzki Nikifor spełnił marzenie swojego życia...

<< powrot